piątek, 12 czerwca 2015

TORBA KONIARY


Dobry wieczór!

A właśnie, że jeszcze żyję :) Chociaż aktualnie moje życie pełne jest niespodziewanek i nie wiem, co się wydarzy za chwilę :) Dzisiaj będzie mało zdjęć i dużo tekstu - jak nigdy :)

Już tłumaczę swoją nieobecność na swoim blogu! U Was starałam się być w miarę regularnie, ale na nowy post jakoś nie mogłam się zdecydować. Otóż w środę ok. 12.00 dowiedziałam się, że moja Pani Promotor wymaga ode mnie złożenia oprawionej pracy magisterskiej - UWAGA - w czwartek o godzinie 8.00! Tak, tak! Ależ mnie zaskoczyła :) 

Ale teraz pokażę Wam zdjęcia torby, żeby Ci, co nie są ciekawi moich zmagań z Uniwersytetem Gdańskim będą mogli przewinąć post do końca. Wiem, że nie zawsze chce się czytać ;) A tym z Was, którzy chcą poznać tą przejmującą historię zbuduję napięcie ;))



Wracając do mojej historii! Napomknę, że w środę w południe odebrałam dopiero swoją pracę, którą miałam zamiar poprawić i dopieścić. Najpierw usłyszałam coś, co miało mi dać do zrozumienia, że jestem niewdzięczna, gdyż nie odebrałam sprawdzonej pracy w poniedziałek (kto by się przejmował tym, że w poniedziałek i wtorek pracowałam po 12 godzin...). W końcu niektórzy nie mieli długiego weekendu tylko ciężko pracowali nad moją magisterką (moje tłumaczenia, że ja też nie miałam wakacji zdały się na nic...). Potem usłyszałam, że muszę przynieść pracę na następny dzień na 8.00! Odparłam, że raczej nie dam rady i w takim razie pozostaje mi obrona wrześniowa. Na nic mi wcześniej ten tytuł. O nie, nie! Kto myśli, że na UG obrona we wrześniu jest taka łatwa - bo się należy - ten jest w wielkim błędzie. Najpierw musicie się zorientować, czy Wasz promotor ma w ogóle ochotę przyjechać we wrześniu! Moja Pani Promotor nie ma. I stwierdziła, że muszę przynieść pracę na jutro i koniec!
Cóż mogłam zrobić? Wsiadłam do samochodu i się solidnie rozryczałam przed Mężem :) Wróciłam do domu, poprawiłam tylko te błędy, które zaznaczyła Pani Promotor i wydrukowałam... Tak - nawet nie przeczytałam całej pracy, gdyż niestety nie dano mi takiej szansy! Jeśli są w niej błędy - a wierzę, że są - to nie biorę za nie odpowiedzialności! W międzyczasie Mąż pobiegł kupić płytkę CD, na którą będę mogła zgrać potrzebne dziekanatowi dokumenty.
Już o godzinie 15.00 ruszyłam na poszukiwanie punktu, który od ręki oprawi mi wszystkie trzy egzemplarze. I tutaj następny problem - większość chce zrobić robotę na następny dzień. Przecież nie mam tyle czasu! Znajduję punkt, w którym Pani mówi, że zrobi mi to na miejscu. I nagle okazuje się, że moje 125-stronicowa magisterka jest za gruba na standardowe okładki przeznaczone do prac mających max. 80 stron... Porażka! Wsiadamy z Mężem w tramwaj i wyruszamy na poszukiwanie punktu w innej dzielnicy, który oprawia grubsze prace. Znajdujemy! Miła Pani specjalnie dla mnie, od ręki, nadrukowuje napis na znalezionej cudem okładce, która powinna pomieścić moją pracę. Po pół godzinie mam już wszystko! 
Czwartek - triumfując oddaję moje prace Pani Promotor, a ona podpisuje je nawet nie kartkując. Może to i lepiej dla mnie... Czekam niecierpliwie na to, żeby ostatnie oceny z egzaminów zostały wprowadzone do elektronicznego indeksu.
Piątek - jadę do dziekanatu, żeby złożyć dokumenty. Okazuje się, że zapomniałam o opłacie za dyplom... I znowu - jest 10.00, sekretariat otwarty od 11.00, a potrzebuję stamtąd jeden podpis. Trzeba lecieć do biblioteki, bo okazuje się, że muszę oddać wypełnioną kartę obiegową ze wszystkimi pieczątkami w dniu złożenia dokumentów... No i jeszcze po drodze kasa i potwierdzenie opłaty. Ale znowu triumfuję - udaje mi się wszystko załatwić! Nie zatrzymały mnie kolejki, zawirusowane komputery na UG ani Panie z dziekanatu! Czekam na wyniki przepuszczenia mojej pracy przez antyplagiat i - mam nadzieję - termin obrony. 

Ale się wyżaliłam :) Chyba jeszcze nigdy tutaj tyle nie napisałam! Ale mam nadzieję, że pozwoliło Wam to zrozumieć mój brak czasu :) 

Dziękuję, że mimo wszystko tutaj zaglądaliście :) Teraz powinno być już tylko lepiej! 
Pozdrawiam!
Ania

14 komentarzy:

  1. no to Aniu miałaś przeprawę, życzę Ci powodzenia, i czekam na pozytywne wieści egzaminacyjne, siatka fajna

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale kombinacji z tą pracą, współczuję Ci stresu i nerwów! Mam nadzieję że za kilka lat gdy ja będę na tym etapie to pójdzie mi łatwo :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Torba przepiękna :) Masakra z tą mgr, ale znam te klimaty, nie znam osoby która by nie miała problemów z promotorem. W każdym razie powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne, studenckie czas, wcale nie tęsknię ;) trzymam kciuki za powodzenie :) powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę że wszędzie mają takie podejście do studenta, chore !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. torba świetna a sytuacji nie zazdroszcze pomyśl że niedługo będziesz to miała za sobą

    OdpowiedzUsuń
  7. Ehhh, jak sobie przypomnę swoje studia i te przeprawy...;) Trzymam kciuki mocno! Będzie dobrze:) Torba świetna, z pięknym motywem:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja sama jestem kilka lat po obronie ale pamiętam że wszystko wyglądało całkiem podobnie. Cóż pozostaje nam zawsze w takich sytuacjach poradzić sobie z ogromem stresu. Pozdrawiam Serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana współczuje tej przeprawy, ale o ile pamiętam to ten stres i nerwy był i u mnie... Całkiem podobnie to wszystko wyglądało... Trzymam zatem kciuki za obronę:) POWODZENIA:):) i czekam na wieści jak poszło:) buziak:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniu kochana, ja Ci współczuję tej bieganiny! Normalnie od samego czytania się zdyszałam! I duże brawa za to, że po chwili słabości zaczęłaś działać - ja też tak zawsze mam, poryczę się, czasem, jak jestem w mega rozsypce, to zwyzywam się do lustra od pierdół i ofiar losu - i jazda do działania :) A torba śliczna - jak wszystkie :) Nie mogę się doczekać przesyłki od Ciebie! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Rewelacyjna torba! :)
    A studiowanie bywa kłopotliwe - w Poznaniu na UP również są takie papierkowo-organizacyjne problemy... Albo jak co chwilę zmieniają dokumenty i regulamin praktyk, szału można dostać. Z jednej strony Ci współczuję, że zostałaś postawiona w takiej sytuacji, ale z drugiej - zazdroszczę, że udało Ci się ze wszystkim poradzić. :)
    Jeśli poradziłaś sobie z paniami w dziekanacie, to twarda z Ciebie babka! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS Chciałabym jeszcze dodać, że nominowałam Cię do LBA (http://adzik-tworzy.blogspot.com/2015/06/nominacja-do-lba.html). Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko takim zabawom. :)

      Usuń
  12. Kochana akurat konie średnio lubie ale torba zrobiona w formie konturów jest bardzo ładna :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz!
Wasze słowa są dla mnie główną mobilizacją do dalszego działania :)